Dom w górach czyli trzy sposoby na spełnienie marzeń

8 lat ago Warsztat Medialny 0

Drewniany, drewnopodobny czy obłożony płazami? Architekt podpowiada jak zaprojektować dom w górach.

Podhale nie jest terenem wymarzonym dla architekta wizjonera. Nie można do końca popuścić wodzy wyobraźni, bo wszędzie czyhają jakieś ograniczenia. Chyba że zajmuje się samowolkami. Jednak jako prawowici obywatele – chcemy umościć sobie typowe, rodzinne gniazdko. No, może z dodatkowymi kilkoma pokojami pod wynajem dla turystów, bo liczymy, że kiedyś choć część kosztów się zwróci.

Gdy mamy w głowie choćby mglistą wizję, przychodzi czas na zderzenie z rzeczywistością. Na ziemię sprowadzają nas nie tylko wyliczenia kosztów przyszłego przedsięwzięcia, ale i ograniczenia projektowe. Okazuje się, że plany zagospodarowania czy warunki zabudowy stawiają szczegółowe wymagania projektantom.

– Na naszym terenie nie widać dużych wpływów mody, bo są rygorystycznie narzucone warunki, które dom musi spełnić – przekonuje Marta Gratkowska, architekt i właścicielka pracowni Rysunkownia Architektoniczna. – Wymagania są większe w okolicznych miejscowościach, nieco mniejsze w miastach, jak Zakopane czy Nowy Targ. A liczy się niemal wszystko – wysokość, liczba kondygnacji czy kształt dachu. Oczywiście architekt może stosować nowinki, ale jest to ograniczone i utrudnione – dodaje.

Generalnie w Krakowie czy Warszawie po architektonicznej modzie dużo łatwiej określić, kiedy dom powstał, widać dokładnie, jak zmieniały się trendy.

Na stosowanie nowinek ma wpływ nie tylko urzędnicza decyzja, ale także surowy, górski klimat. Bo trudno utrzymać dom z dużymi przeszkleniami czy płaskim dachem. Taki budynek będzie po prostu niewygodny i drogi. A przecież zależy nam na tym, by dom był nie tylko ładny, ale przede wszystkim funkcjonalny.

Jakie domy budują najczęściej górale? – Przeważnie stawiamy na powierzchnię 100-200 metrów, z podpiwniczeniem i kilkoma pokojami pod wynajem – wyjaśnia Marta Gratkowska. – Nie są to zwykle jakieś wielkie pensjonaty, ale niewielka powierzchnia pod dodatkową działalność turystyczną.

Dom w górach
Dla architekta na Podhalu prawdziwym wyzwaniem jest połączenie tradycji z nowoczesnością.

Dom w górach coraz mniej spotykany czyli płazówka gontem kryta

Jeśli myślimy o tradycyjnym budownictwie podhalańskim, przychodzi nam na myśl płazówka – dom drewniany, ciepły i najchętniej z kominkiem. Do tego kryty gontem. Jednak, jak się przyjrzeć dokładnie, to wiele współczesnych domów jest „drewnianych” tylko na pierwszy rzut oka.

Tradycyjnych domów z płazów praktycznie się już nie buduje. Nawet jeśli nie ma pod spodem cegły, to od wewnątrz ściany są uszczelnione folią, ocieplone wełną mineralną i pokryte deskowaniem. By wyglądało jak za czasów Sabały.

Dom w górach czyli okładzina niczym płazy

Ale jeszcze częściej płazy są tylko na pokaz. To jedynie zewnętrzna warstwa drewna, imitująca tradycyjne bale. Rodzaj boazerii, która jest nie tylko atrakcyjna dla oka, ale i praktyczna w utrzymaniu.

– To rozwiązanie, moim zdaniem, znacznie ułatwia późniejsze użytkowanie – uważa architekt. – Mamy do czynienia z domem formalnie murowanym, cieplejszym i tańszym od tradycyjnej płazówki. Można też pod tynkiem schować wszelkie instalacje wodne czy elektryczne.

Formalnie taki dom jest niepalny, czyli bezpieczniejszy. I znacznie tańszy. Chyba że ktoś ma własny las i nie musi kupować drogiego drewna. Jednak nawet wówczas trzeba liczyć się z tym, że ściany będą długo „pracować”. Materiał już nie ten, co przed laty – swoje robi szybkie suszenie drewna, które nie dochodzi do siebie jak niegdyś – latami.

Dom w górach rodem z Kanady

A może dobrym rozwiązaniem będzie technologia kanadyjska? To połączenie niskiej ceny z funkcjonalnością i wyglądem drewnianego domu. Rozwiązanie dobre, choć zwykle trzeba liczyć się z tym, że po kilkudziesięciu latach, gdy zwykle upływa gwarancja, potrzebny będzie gruntowny remont lub nawet rozbiórka i nowa budowa.

Architekt? Ale po co?

Na koniec – choć zwykle bywa to początkowa faza zastanawiania się nad budynkiem – stawiamy sobie pytanie, czy architekt jest nam tak naprawdę potrzebny? Przecież w każdym kiosku kupimy katalog pełen ofert gotowych projektów, wystarczy tylko wybrać.

Dom w górach
Warto poszukać dobrego architekta. W końcu dom budujemy zwykle raz na całe życie.

Okazuje się, że nie jest to takie proste. Tym bardziej w terenie górskim. Musimy pamiętać – jak pisaliśmy wcześniej – że specyfika regionu nakłada na nasz projekt wiele obostrzeń. W praktyce oznacza to, że nasz wymarzony domek ma zbyt mały kąt nachylenia połaci dachu lub przystosowany jest do ogrzewania gazem, którego na naszej działce nie ma. I to trzeba zmienić. Więc z naszym projektem musimy się udać do architekta, który wprowadzi zmiany, a potem dostosuje całą dokumentację do zgodności z obowiązującym prawem.

– A trzeba pamiętać, że dokumentacja składa się z 5 głównych części – zagospodarowania terenu, projektu architektonicznego, konstrukcyjnego, instalacji elektrycznej, wodno-kanalizacyjnej i wreszcie centralnego ogrzewania – wylicza Marta Gratkowska. – W zależności od ukształtowania działki i utrudnień cena adaptacji rośnie. W efekcie bywa, że za zakup i adaptację gotowego projektu zapłacimy niemal tyle samo, co za gotowy, zrobiony pod nasze wymagania.

W praktyce za projekt średniego domu, przygotowanego specjalnie dla nas, zapłacimy od 7 do 20 tys. zł. Jednak mamy szansę na to, że kompromisy, na które trzeba będzie pójść, będą mniejsze, a nasze zadowolenie większe. A w końcu dom budujemy na lata, a często na całe życie, więc warto tę decyzję dobrze przemyśleć.