Zmalowani, czyli zabieramy się za mały remont
8 lat ago Warsztat Medialny 0
Nie masz pojęcia, jak się zabrać za malowanie? Wystarczy zapytać eksperta zanim zabierzesz się za mały remont.
– Pasowałoby po kilku latach mieszkanie odświeżyć, pomalować, tymczasem pojęcia nie mam, jak się za to zabrać.
Jak się okazuje – to wcale nie odosobnione pytanie, na jakie muszą odpowiadać eksperci z nowotarskiej Castoramy. Wręcz są w większości pytających, bo fachowcy dobrze wiedzą, gdzie szukać i czego chcą.
Od czego zaczynamy rozmowę? – Od tego, jaki jest stan mieszkania. Czy konieczne jest zalepienie dziur, czy pojawiają się pęknięcia i jakie one są – zauważa Michał Mroczko, kierownik działu dekoracji nowotarskiej Castoramy.
Załóżmy więc, że mamy na ścianie pęknięcia gdzieś na łączeniu działowej ściany z sufitem. I wcale nie jest to tylko cieniutka kreska. Co radzą fachowcy?
Do wyboru mamy szpachlę na włóknie szklanym. Jeśli szczelina jest pokaźna, warto zastosować włókno szklane na pasku szerokości 20 cm. Kładziemy to na kleju, potem zagruntujemy i pomalujemy. Warto jednak dowiedzieć się, co jest powodem pęknięć, byśmy nie próbowali szpachlą ratować się przed katastrofą budowlaną.
Mały remont. Szczotka przed pędzlem

Gdy mamy zaszpachlowane wszelkie dziury, przychodzi czas na wielkie mycie. Tu do dyspozycji mamy zwykłe, stare, szare mydło albo kupione w markecie mydło techniczne. Kosztuje około 5 zł, więc nie jest to wielki wydatek. Moczymy je w letniej wodzie, żeby się lekko zapieniła. Zazwyczaj wystarczy umyć ściany na wysokości stołów, łóżka i wokół kontaktów, czyli miejsca najbardziej zanieczyszczone. Tam, gdzie jest brud z tłuszczu, jak choćby na kuchennym suficie – myjemy dokładniej Nie przejmujemy się jednak, że wszystkiego i tak nie wyszorujemy. Podobnie jest z plamami po nikotynie. Te większe będziemy musieli zakryć specjalną farbą na plamy. To produkt na rozpuszczalniku, który nie pozwala przebić się zanieczyszczeniom.
Równolegle musimy dokładnie przejrzeć miejsca, w których może wystąpić zawilgocenie lub grzyb. Jak się okazuje, to wcale nie jest wyjątkowa sytuacja nawet w nowych mieszkaniach. Trzeba więc pomyśleć też o kupnie środka antygrzybicznego.
Mamy 2 ich rodzaje – na bazie chloru lub bez. Ten drugi jest niestety mniej penetrujący, więc na niewiele się zda, gdy ognisko grzyba tkwi głębiej w ścianie. Stosując chlor, mamy lepszą skuteczność, ale i większy smród. Używając środka, dobrze założyć maseczkę i rękawice. Po spryskaniu zaatakowanych miejsc trzeba będzie wyjść na pół godziny z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi i okna. Dobrze jest też dogrzać wnętrze, bo im wyższa temperatura, tym środek lepiej zadziała. Gdy wracamy, przecieramy miejsce wilgotną ściereczką. Producenci zalecają odczekać przed dalszym malowaniem 2 dni, by pomieszczenie dobrze przewietrzyć, a chlor się ulotnił. W przeciwnym razie położona za wcześnie farba mogłaby się zacząć łuszczyć. Jeśli pozostała plama, to przykryjemy ją farbą plamoodporną.
Mały remont. Grunt to podkład
Grzyb wypalony, a szczeliny zalepione – możemy więc przystąpić do gruntowania po to, by sczepić podłoże, a ściana mniej chłonęła, pozwalając przy tym osiągnąć większą wydajność malowania. Grunt nakładamy pędzlem, a potem musimy odczekać minimum 8 godzin. Dobrze jest stosować grunty tej samej marki co farba, choć są też produkty uniwersalne. Musimy tylko zwracać uwagę, by miały jak najniższą zawartość szkła wodnego. Jeśli będzie go dużo, to przy użyciu intensywnych kolorów mogą pojawić się miejscowe przebarwienia.
Po zagruntowaniu możemy zacząć malowanie. Choć nie zawsze. – Jeśli planujemy dużą zmianę koloru, to warto zastosować białą farbę podkładową – zaleca ekspert Castoramy. – To produkt jednowarstwowy. Nie ma zakryć na biało, ale zwiększyć przyczepność farby i krycie koloru tak, by z niebieskiego na żółty nie trzeba było malować farbą trzy razy. A to oszczędność, bo podkład jest znacznie tańszy od farby.
Kuchnię czy łazienkę malujemy farbami zawierającymi środki grzybobójcze.
Mały remont. Pędzel w kącie
Pozostaje nam jeszcze jedno ważne pytanie – czym malować? Kiedyś atrybutem pokojowego malarza był pędzel – ławkowiec. Dziś powierzchnie ścian i sufitów pokrywamy wałkiem. Wybór sprzętów jest ogromny. Uwaga – rodzaj narzędzia dobieramy do farby. Im gęstsza, tym wałek może mieć krótsze włosie. Najbardziej popularne są wałki pokryte mikrofibrą. Ceny nie są wysokie – około 25 zł, a z przedłużką 35 zł. Przyda się też specjalna kuweta na farbę, kosztująca około 8 zł.
Nie zapominamy też o folii malarskiej na podłogę czy meble, by nie zostawić po sobie bałaganu. Do zabezpieczenia drzwi, okien oraz by odciąć kolory na ścianach konieczna będzie malarska taśma papierowa. Mały pędzel przyda się nam do malowania rogów
Gdy malujemy tylko jedno pomieszczenie – można kupić specjalną kurtynę, którą wklejamy w drzwi. By wyjść, wystarczy rozsunąć wszyty w nią zamek błyskawiczny.
Zaczynamy od sufitu. Większość z nas woli tu białą barwę. Nowoczesne ściany najczęściej malujemy na dwa kontrastujące kolory.
Wybierając farbę, zwracamy uwagę nie tylko na cenę i kolor, ale także wielkość powierzchni, którą pokryje. To często oznacza, że pozornie droższy produkt pozwala pokryć większą powierzchnię i w efekcie będzie porównywalny bądź nawet tańszy.
Trzeba też pamiętać, by zanim weźmiemy się za powtórne malowanie, odczekać kilka godzin. Ile – o tym przeczytamy na puszce.
Mały remont. Komfort bezcenny
Wydaje się proste. Ostateczny efekt malowania naszego mieszkania to nie tylko nowy kolor i efekt wizualny. Liczy się też satysfakcja z pracy i poczucie spełnienia w nowej roli. Czy warto zabrać się samemu za wałek, czy „odpalić dolę” profesjonalistom? Wybór należy do ciebie. Najważniejsze, by po remoncie poczuć się w swoim „M” komfortowo.
